Strona:Antoni Piotrowski - Józef Chełmoński. Wspomnienie.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

A tymczasem św. Monika (nie wiadomo dlaczego) zaprosiła panią Łoskowską na kawę z ładnym kożuszkiem. Po kawie przychodzi Bóg Ojciec i powiada:
»A jejmość u nas; no! to dobrze« i częstuje tabaką. Wtem przychodzi Napoleon — ręce w tył, w szarym surducie. Pani Łoskowska chce wstać. Bóg Ojciec machnął parę razy ręką i powiada: »Siedź asińdźka, siedź — to ta mruk — ciągle tak chodzi i myśli — przydałoby mu się trochę czyśca, ale cóż, zawsze to persona!«
A że to była zima na świecie, więc Bóg Ojciec pyta św. Łukasza:
— No i cóż tam, porobiłeś co trzeba na ziemi?
A święty Łukasz powiada:
— Porobiłem, Boże Ojcze, posypałem pola śniegiem i puściłem gile i szczygły, żeby było ładnie.
— No to dobrze — rzekł Bóg Ojciec i poszedł.
A św. Piotr pyta p. Łoskowskiej:
— A cóż tam ten wnuczek Józek?
— Ach, święty Piotrze, nie wiem, jak tam będzie z tym wyrodkiem, ale może Pan Jezus i Matka Przenajświętsza go odmienią!
— Nie trap się dobrodziejko, bo tu nie trza się trapić — odrzekł św. Piotr.


∗             ∗

Ci, co teraz po kabaretach piją rozmaite trucizny i bawią się jak »psy w dominikańskiej studni« — nie mogliby pojąć, jak my, na Zajęczej, pijąc »zwyczajne piwo« po 6 groszy butelkę, mogliśmy z największym zapałem śpiewać Kurdesza:

Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami!

O Piechowskim, który często kaprysił jak panna, Józef śpiewał

Wojtek jest jołop, bo nie chce pić z nami,
Dajmy mu pokój; pijmy sobie sami.

Wojtek jest jołop, bo nie chce pić z nami
Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami!

Pan Korzeniewski — podniecony szklanką »zwyczajnego piwa« — zaczynał trzęsącym głosem śpiewać:

Oj u polu żyto
Kopytoj izbito.