Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

pokojona na córkę i odrzekła wymijająco:
— Pomyślę; niema nic nagłego.
Po chwili obiedwie omawiały sprawy gospodarstwa domowego.
Przy obiedzie panna Zofia czuła nieprzepartą chęć rozmawiania o nieobecnym, i korzystając z przerwy, odezwała się:
— Ten Ziębowski był dla mnie wstrętny.
— Wiesz, Zosiu, powoływał się nawet na jakąś znajomość z ojcem, żądał wynagrodzenia, ale odprawiłam go z kwitkiem; wolałam dać Abramkowi, ten mało co pomógł, ale nie zaszkodził.
— Pan Szyszkowski odzywał się o nim z wielkiem lekceważeniem, nawet pogardliwie.
— A tak, opowiadałaś mi o tem...