Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

kie dla pań, bo ja nie lubuję w takich rzeczach słodkich...
— U nas gości przyjmuje się tem, co jest w domu; niema zwyczaju przywozić coś z sobą.
— Toż, pani serce, zwyczaj jest dla mnie, nie ja dla zwyczaju: jeden woli tak, a drugi inaczej. Zwyczaj to nie prawo, on nie ma nahajki, to od woli zależy...
— Przyjąć nie możemy...
— To niesprawiedliwie: ja pokosztuję jedzenia pani, toż godzi się pokosztować mego napitku, co?
— Jeśli pan żąda koniecznie...
— To nie żądanie, ale za mną jest prawo — uśmiechnął się, rad z siebie.
Po chwili odezwała się panna Zofia: