Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.

Spojrzała na niego zdziwiona.
— Cóż mam więcej robić?
— Ja nie kobieta, ja nie wiem, ale zanudziłaby się dusza moja... Toż trzeba żyć, czuć, walczyć, kochać, szaleć...
— To dla mężczyzn.
— A kobieta nie człowiek? co?... Tak żyjąc, co wysiedzi pani?
Zarumieniła się i odpowiedziała ogólnikiem:
— Przyszłość w ręku Boga.
— Nu, nie pomożesz sobie, i Bóg ci nie pomoże...
Doszli do ławeczki w cieniu.
— Ot, usiądźmy i pogadajmy, panno Zofio. Po co te bałamuctwa?
— Jakie? — spytała zarumieniona.
— Ja człowiek inny, szczery, lubię żyć prawdą.