Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/165

Ta strona została uwierzytelniona.

bo przed ślubem matka panią... Tak najmę dom w miasteczku i codzień dojeżdżać będę. Tożbym zwaryował w Warszawie.
— To zależy od woli pana... O innych sprawach pomówimy później.
— Jakie inne?
— Trzeba uwiadomić opiekuna, oznaczyć posag...
— Ja nic nie chcę... będzie wyprawa, to dobrze; jak nie, to się kupi, a cały dwór na nowo umebluję... Ale to wszystko głupstwo; w tem rzecz: kiedy ślub?
— Mamy czas, pogadamy...
— Czas i życie ucieka...
— W każdym razie dopiero po licytacyi Towarzystwa.
— Nie wcześniej — dorzuciła panna Zofia.