Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pan nam pochlebia temi słowami, bo nasz stół bardzo skromny...
— To nie idzie o bogactwo, o pokaz, ale ot gość przyjechał, to dajże mu co jeść i wypić, to czy owo, aby tylko ze szczerego serca.
Służąca wniosła półmisek z potrawą.
— Proszę pana.
— Ot, to lubię — mówił, nabierając z półmiska jaja w śmietanie — prawdziwie po wiejsku, bo już dokuczyło to mięso ta mięso.
— Pan dawno przyjechał w nasze strony?
— Siedzę w Warszawie ze trzy miesiące, i już mi nudno.
— Jakto? Nie podobała się pa-