Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

brać go, nie wiesz co prawda, a co polityka.
— Pan dobrodziej Szyszkowski ma zupełną racyę — odezwał się jego sąsiad — co warszawiak, to i blagier; wiem coś o tem, bo już dziesiąty rok mieszkam w Warszawie.
W milczeniu skończono jedzenie, a pani Bielska, pragnąc dobrze usposobić gościa do zawarcia interesu, rzekła uprzejmie:
— Pan zapewne przyzwyczajony do dobrych win, a u nas jest tylko stołowe, węgierskie...
— To pani rozkosz! — zawołał z uśmiechem. — Ot widać sprawiedliwa szlachcianka i dwór: jak wino, to już węgierskie.
— Zosiu! możebyś kazała przynieść...