Strona:Artur Gruszecki - Nowy obywatel.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.

bry, mnie choć do serca przytul — spojrzał na pannę Zofię — ale z księdzem rachunek prosty: daj ślub, potem odpraw chrzest, no i pogrzebaj po ludzku, to i wszystko.
— Pan dobrodziej dowcipnie określił jego rolę — śmiał się pośrednik.
— Nie lubię drwin z księży — rzekła panna Zofia nachmurzona.
— Tak już cicho, ani słowa, bo ja zgodny człowiek i posłuszny.
Matka uśmiechnęła się dobrotliwie; wtem weszła usługująca dziewczyna i, nachyliwszy się nad panią, usiłowała szepnąć, powiedziała jednak dość głośno, tak, że wszyscy usłyszeli:
— Proszę pani dziedziczki, Abramko z Błonia przyjechał...