Ta strona została uwierzytelniona.
I spożywał z swym synkiem
Uzbieraną jałmużnę.
Bo miał synka ślicznego
Stary żebrak kaleka,
Boża nad nim czuwała
W biednej chacie opieka.
Bo choć w nędzy w pustkowiu
Mały Franek rósł zdrowo
Jasnowłosy, rumiany
Na pociechę ojcową.
Dobre było to chłopię,
Nie złośliwe, nie psotne,
W leśnej chacie dni całe
Przepędzało samotne.
Więc nie mając rodzeństwa,
Które kochałby szczerze,
Z borowemi zwierzęty
Franek zawarł przymierze.