Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/101

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystką broń, znajdującą się w ich posiadaniu, zostawili w domu.
W krótkim przeciągu czasu cała ludność państwa była gotową do odjazdu. Ogromna ilość zaprzężonych renów i psów, wiozących lżejsze ciężary, mnóstwo wozów zapełnionych starcami, kobietami i dziećmi, cały tłum młodych ludzi na nartach — wszystko, co tylko stanowiło poddanych państwa, na rozkaz króla zebrane znalazło się na równinie przed miastem.
Cały naród Jurt wyruszył w podróż nieznaną. Na czele jechał w sankach władca, a za nim długim szeregiem ciągnęła wielotysięczna czereda poddanych. Wszyscy zdziwieni byli i zakazem posiadania broni i tem, że wyprawa zaskoczyła ich tak nagle i w porze niezwykłej (nie był to czas nadchodzącej wiosny, gdy Syberyjczycy masowo przesiedlają się bliżej ku południowi). — Mimo to nikt nie ośmielił się o nic rozpytywać. Wszyscy wierzyli ślepo królowi i ślepo słuchali jego rozkazów.
Równina była zakrzepłą od mrozu. Sanie i narty ze świstem sunęły po śnieżyskach. Gwar głosów ludzkich mięszał się raźnie z tętentem kopyt, szczekaniem psów i rżeniem reniferów. Wszystko z szybkością strzały, jak wichrem gnane mknęło ku Bajce..., zostawiając za sobą