Strona:Bogusław Adamowicz - Tajemnica długiego i krótkiego życia.pdf/73

Ta strona została uwierzytelniona.

tajemniczego koloru kwiaty... i że dalej jest ich więcej... Zaciekawiony, wysiadł i pochylił się, zrywając nieśmiało jeden z nich, najskromniejszy. Był to pierwszy uszczknięty przez niego kwiat z Bajki, a miał woń tak upajającą, że wędrowiec zapomniał o renach i szedł dalej, spotykając coraz to nowe i coraz piękniejsze okazy...
Tymczasem zwierzęta już zawróciły i odjechały, oglądając się smętnie za siebie, jakby żałując, że im nie wolno tu pozostać dłużej.
Idąc tak ciągle za kwiatami, spostrzegał królewicz, że dokoła coraz to gęściej robi się od ich różnowzorych płatków i coraz barwniej wygląda równina. Potem, śnieg całkiem już był przykryty jakby dywanem z kwiatowego puchu; a nareszcie już wcale śniegu nie było, a tylko wonna zieloność łąk i tajemnicze jakieś lilie, konwalie, mirty... W pobliżu, szemrząc, przepływał kryształowy strumyczek, z którego dna przeświecał srebrny piasek i perły wielkości włoskiego orzecha.
Przeleciał bąk złoty i długo po nim w powietrzu trwała melodya tworzona ruchem jego harfowych skrzydełek.
Przez strumień biegł lekki mostek z róż i powoju. Wszystko skąpane było w jakimś ciepłym, perłowo-różanym brzasku, i to półświatło poety-