Strona:Bohater Carlyle'a i nadczłowiek Nietzsche.djvu/049

Ta strona została uwierzytelniona.

on prawa zwać się kościołem ewangelickim (oj! wielka prawda), ani luterańskim (a to czemu nie?).
»Dlatego nie chcemy mieć nic wspólnego z teologią, która odrzuca albo przekręca podstawę wiary chrześcijańskiej: mianowicie wiarę w Bóstwo Chrystusowe, Jego cuda, Zmartwychwstanie, w zadosyćuczynienie za grzechy, jednem słowem w całe dzieło Odkupienia....
»Przeciwko temu — przeciwko t. zw. »oswabadzaniu ducha z pod jarzma Kościoła« my wszyscy protestujemy jak najuroczyściej. Kto chce wiedzieć, do czego takie oswabadzanie prowadzi, niech patrzy, jak wpływ naszego ewangelickiego kościoła z dniem każdym maleje! jak coraz więcej czuć się daje brak przerażający poszanowania powagi wszelkiej — jak lud nasz się coraz bardziej odchrześcijania (czyli poganieje) i rewolucyonizuje.
»Kościół zreformowany przechodzi dziś chwilę straszliwego przełomu, stoi na rozstajnej drodze. Jego przyszłość, — owszem, byt zależy od kierunku, w którym pójdzie.... To pewna, że, jeżeli tak będzie dalej, we walce ze swymi nieprzyjaciołmi, nacierającymi nań z zewnątrz i z wewnątrz — on zginąć musi.«
»Widzę, jak kościół ewangelicki w Niemczech — skarży się kaznodzieja nadworny i poseł do parlamentu Stöcker — jest strasznie zagrożony. Wrogie siły szarpią nim na wszystkie strony, niszczą go, nie dając mu ani chwili spokoju. On choruje na ciężkie błędy, których nie może pokonać, bo wewnątrz jest