Strona:Bolesław Londyński - Frankowe szczęście.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

beczkach na jaja. To rozśmieszy podrzutka, a gdy się zacznie śmiać, to już i po nim.
Matka zrobiła wszystko według rady sąsiadki, a gdy kubeczki od jajek z wodą stanęły na ogniu, podrzutek ozwał się:

„Jestem już tak stary,
Jak leśne poczwary.
A choć zwiedziłem nie jeden kraj,
Nikt nie gotował w kubeczkach jaj“.

I zaczął się śmiać z tego.
Gdy się tak śmieje, przyszło nagle mnóstwo rabusiów. Odnieśli matce jej rodzone dziecko i posadzili je na blasze, a podrzutka wzięli ze sobą.
I już po bajce.