Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

steczkowym a nawet wiejskim inteligencyom dobrą nowinę o sposobach podniesienia dobrobytu krajowego, przez zjadających liście morwy białej jedwabników.
Dotychczas wprawdzie nigdy nie kruszyliśmy kopii w sprawie jedwabnictwa, sądząc może niesłusznie, że u nas z morwy najwięcej korzystają chłopcy, karmiący się jej owocami i że produkcya jedwabiu na wielką skalę nie ma widoków powodzenia, ponieważ naród miejscowy odznacza się nieprzepartem lenistwem i obojętnością dla wszelkiego rodzaju produkcyi. Mimo to jednak szczerze winszujemy p. B. jego projektu i życzymy mu jak najlepszego powodzenia, nie tyle dlatego może, że propagować będzie ideę jedwabnictwa, ile raczej, że chce urzeczywistnić dawno już pokutującą w dziennikach naszych myśl istotnie pouczających odczytów wędrownych.
W ciągu ostatnich kilku lat mieliśmy w kraju wiele i to nawet wcale ładnych odczytów, na nieszczęście jednak pożytek z nich bywał niewielki. Po większej części słyszeliśmy na nich o kobiecie w stosunku do sztuk pięknych, później o sztukach pięknych w stosunkach do kobiety, później o związku, istniejącym między kobietą i wymiarem kary w społeczeństwie, o stosunku kobiety do nauki, a nauki do miłosierdzia i t. d.
Wszyscy ludzie ucywilizowani, z wyjątkiem czujących wstręt do pokus świata tego pustelników, przyznać muszą, że kobieta jest bardzo miłem stworzeniem Bożem, złożonem z ciała i rozumnej duszy. Zgodzimy się i na to, że n. p. odczyt, złożony