Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.

potrzebowałbym zatruwać sobie błogiej spokojności widokiem pierwszorzędnych artystek drugorzędnych teatrów.

Iźem was pielęgnował, owce cienkorune,
Brodaty Abrahamek wlazł mi na fortunę;
Oj! gdybym też ja nie był, jak dziś jestem goły,
Wygnałbym precz owieczki, a pasałbym woły!


∗                              ∗

Ponieważ od pewnego czasu ustały już w pismach gawędy na temat „podniesienia umysłowego poziomu naszych klas rzemieślniczych,“ pozwólcie więc litościwe osoby, ażebym do materyi tej powrócił. Rzecz będzie nie nowa wprawdzie tylko odnowiona, w każdym razie jednak dla ludzi dobrej woli może stanowić nader posilny obrok duchowy.
W nawiasie przypominamy, że projekta, dotyczące „podniesienia umysłowego poziomu naszych klas rzemieślniczych,“ wyglądały mniej więcej tak:
1. Miano otworzyć Muzeum przemysłowe i udzielać tam stosownych objaśnień zwiedzającym.
2. Miano otworzyć wyższą szkołę rzemieślniczą w Warszawie.
3. Mówiono o ufundowaniu resursy rzemieślniczej, w której obok swobodnych a pouczających rozmów i bezceremonialnych kostiumów, istniałby honorowy sąd na pijaków i zawalidrogów.