Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

i niemuzykalnych korekt, przerzucił się na pole nie zawsze wdzięcznych walk humorystyczno-polemicznych.
Mężem tym jest p. z Kuryera Codziennego, a celem jego kartoflanych pocisków jestem ja, nieszczęsny ja, który poważyłem się proponować Kuryerowi, aby pieniądze, zebrane na konkurs dramatyczny, obrócił n. p. na konkurs pedagogiczny. Ja „śmieszny rycerz z La Manchy,“ którego zmęczona szkapa dowcipu, chwyta łapczywie, co mu się na winie, — mało tego, — rzuca się nawet żarłocznie na sam cień przedmiotu i, nie mogąc go pożreć, klapie tylko na powietrzu zębami...“
Upewniam osoby lubiące cieszyć się z cudzej boleści, że argumenta te są najjędrniejszemi w humoresce , pomieszczonej w Kuryerze Codziennym. Niechaj zaś ci, którzy umieją pod powłoką „śmieszności” i „zmęczonego dowcipu“ odnaleźć zdrową prawdę, sami osądzą czy źle chciałem, upominając się o konkurs pedagogiczny.


∗                              ∗

Niezależnie od popierania dramatycznego konkursu, który dopiero „we właściwym czasie ogłosić zamierzają“ i któremu nie naznaczono jeszcze „ani terminu, ani programu,“ niezależnie od przyjmowania składek na ogród Zoologiczny i polemiki z kronikarzami, Kuryer Codzienny w ostatnich czasach zajął się — unieśmiertelnieniem nazwisk tych gospodarzy, którzy komornego od dwu lat nie podwyższali, i znalazł ich do tej pory aż dwu!...
Nietaktowny artykuł osłabił wprawdzie naszą osobistą sympatyę dla Kuryera Codziennego,