Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

czeniu. Gimnastykują się tam ręce i nogi przez bieganie, grę w piłkę, jazdę na welocypedzie i ćwiczenia na odpowiednich przyrządach. Gimnastykują się palce przez wycinanie, wykałanie, wyplatanie i wiele innych zajęć. Gimnastykują się płuca przez śpiew, oko przez strzelanie z łuku, oglądanie wielkiej liczby barw i kształtów, a w końcu i umysł przez rozmowy prowadzone nie o upiorach lub wilkołakach, ale o tem co dziecko otacza i co ono wreszcie samo robi. Wszystko to odbywa się na świeżem powietrzu, w ogrodzie, w którym każde dziecko ma swoją grządkę i na niej hoduje rośliny.
Tyle o zakładzie. Pożądanem jest, ażeby osoosoby młode i zdrowe, tak te, które poszukują pracy, jak i te, które nie wiedzą co począć ze swym biednym czasem, odwiedzały niekiedy ogródek ów, choćby dla przekonania się, że rozumne bawienie dzieci, nie jest znowu tak łatwą sztuką. Może też która z nich wpadnie na pomysł założenia w Warszawie lub na prowincyi jeszcze z jednego Froeblowskiego ogródka. One doprawdy są nam nierównie potrzebniejsze, aniżeli nadziewane rozpaczliwie nudnemi gwiazdami, kwiatami i westchnieniami wierszyki, lub powieści podlewane tendencyjnym sosem tak obficie, że, przed dokończeniem ich obarczony klątwą pierworodnego grzechu potomek Adama, traci ochotę do wszelkich tendencyi, sosów, a w końcu i do samego życia!
W tem miejscu niech mi wolno będzie à propos de bottes zawadzić o kwestyą kantorów stręczących guwernerów i guwernantki. Dotąd instytucye