Strona:Boy-Żeleński - Piekło kobiet.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

może inaczej uniknąć“). To wązkie ucho igielne chcieliby rozszerzyć, tak aby mogły się przez nie przecisnąć wskazania społeczne przerwania ciąży. Przeszkadza w tem to słówko bezpośrednie, które trzebaby chyba wyrzucić... Dodajmy, że owo zapewnienie warunkowe, że „nie ulega karze, kto“ etc., nie uśmiecha się lekarzom i że ci nie okazują zbytniej ochoty, aby podjąć brzemię obłudy społecznej, które chcieliby na nich przerzucić pp. prawnicy. Ale o lekarzach i ich stanowisku pomówimy następnym razem.
Naogół rysują się w Komisji kodyfikacyjnej (o ile jestem w jej sekrety wtajemniczony), trzy tendencje. Jedna nieprzejednana: karać, więzić, straszyć. To stanowisko nie ma za sobą nawet aksjomatu pereat mundus fiat justitia, bo ta justitia jest doprawdy bardzo z pod ciemnej gwiazdy. Tutaj odgrywa niemałą rolę polityka populacyjna kleru: lepiej czworo dzieci ochrzcić i tych samych czworo dzieci rychło potem pochować, niż żeby żadne z nich się nie urodziło. To jest też polityka populacyjna... Ale to jest raczej „obrót“ niż dochód...
Podejrzewam, że ta polityka obrotowa naszego kleru jest również przyczyną jego żywiołowej niechęci do ruchu mającego za hasło zapobieganie niepożądanej ciąży.
Naprzeciw — drugi radykalny punkt widzenia: zupełna niekaralność. To stanowisko reprezentuje w Komisji znikoma mniejszość, poza Komisją zaś olbrzymia większość najtęższych prawników. Na razie, jest to „muzyka przyszłości“. Bardziej kompromisowa, tem samem więcej szans mająca, jest niekaralność matki, a karalność pomocników, mimo że taka różnica