Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.

berło, które na znak władzy podać była winna przyszłemu mężowi.
Na jej widok królewicze i bohaterowie oniemieli z zachwytu i radosnej nadziei. Dziewica obejść miała cały szereg, zaczynając od królewiczów i wybranemu podać trzymane w ręku berło.
Zatrzymała się przed pierwszym i wybuchnęła śmiechem.
— I ty tutaj, grubasie! — zawołała szyderczo. — Pięknego bym miała męża!
Zapłonął gniewem wyśmiany królewicz, ale ona tymczasem szydziła z drugiego.
— Cóż to za dryblas, jak ogórek na szczudłach!
— A to prawdziwy indyk z koralowym nosem!
— Fe, jaka śmierć koścista!
— Jak się masz, karzełku!
— A to beczka od wina!
Jednym słowem każdemu miała coś do zarzucenia: ten za wysoki, ten za mały, ten gruby, ten cienki, jeden czerwony, drugi blady, ten się pochyło trzyma, ten jakby kij połknął, ów ma nos nazbyt długi, ten za krótką szyję, tamten za małe wąsy, inny za-