Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.

terjałami budowlanemi nie załadowuje się maszyn, natomiast przeładowywuje się je pasażerami. Proszę wyjść na drogę i popatrzeć — nie ciężarówki, a jakieś autobusy. Benzyny wam nie podwożą, a oto spirytus podwożą punktualnie. Gdybyśmy mieli 250 maszyn, to po upływie tygodnia otworzylibyśmy tutaj cmentarz samochodowy...
— To jest sprawa mechanizacji!
— To sprawa każdego z nas! Czetwiertiakow powiada — brak robotników, dziesięć procent siły roboczej. A ile ich uciekło przez ten czas? Nie rachowaliście? Przy takiej dbałości o robotników nie cztery, a z czterdziestu tysięcy też po tygodniu ani jednego nie zostanie.
— Zaopatrujcie jak należy, a nie będą wówczas uciekać!
— Czyście się postarali na odcinkach chociaż mieszkania ludzkie dla nich pobudować? Każdy z was, nim tu przyjechał, trzy razy upewnił się obietnicą, że otrzyma mieszkanie.
— Dajcie brezent, niema brezentu, niema czem kryć namiotów!
— Niema brezentu, to jest trzcina. Dlaczego na drugim odcinku zbudowano baraki z gliny i trzciny, a na pierwszym towarzysze inżynierowie wciąż jeszcze na brezent czekają?
— Robotnik rosyjski nie chce mieszkać w lepiankach. Wszyscy żądają namiotów.
Dopóki niema namiotów, będą mieszkać w szałasie. Człowiek musi mieć kawałek cienia, a wy ich