Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/115

Ta strona została uwierzytelniona.

Towarzystwo mówiło o swoich sprawach, a także o wyścigach, o sporcie. Padały żarty od stolika do stolika. Ede przepijał do Maksa i Paul wciskał kelnerowi w łapę cygaro jako prezent. Damy rozprawiały rzeczowo i poważnie o modach wiosennych, o wyprzedażach, o kinie i o obyczajach cudzoziemców.
Mec zabłąkał się do tej zadymionej knajpy po jakiemś nudnem przedstawieniu teatralnem. Pamiętał skapcaniałego „Mozarta“ z jego lepszych czasów. Wtedy — był taki okres w Europie — nawet prądy literackie i utopje polityczne powstawały w kawiarniach. Młody student — entuzjasta nauk ścisłych — przynosił tu zeszyty i notatki i nieraz przy akompanjamencie walca z „Wesołej wdówki“ zapisywał blat marmurowy równaniami różniczkowemi. Kto wie — może ten pokiereszowany, popękany stolik zachował jeszcze ślady jego działalności naukowej? Kto wie — może te ślady przetrwają najdłużej?... Może potomność odkopie ów blat i zaniesie go ze czcią do muzeum?
Mec siedział na długiej kanapce, pod lustrem, studjował popękany marmur, gryzł solankę i chwilami wodził okiem po wykolejeńcach z „Café Mozart“. Z czego żyją? Jakie mają nadzieje? Co ich czeka? Grają pewnie wszyscy na loterji państwowej, liczą na wielki los, na to,