Strona:Bruno Winawer - Roztwór Pytla.pdf/34

Ta strona została uwierzytelniona.

to był? Dyrektor pracowni fizycznej, mój i Gordona przełożony, profesor! Rozumiesz? pro⸗fe⸗sor zwy⸗czaj⸗ny!

LOLA: No, jak zwyczajny, to czego krzyczysz? Żeby jeszcze nadzwyczajny!

PERLMUTTER: Nic nie rozumiesz! Gordon, ona nic nie rozumie! To jest nieszczęście z tymi kobietami, że nigdy nic nie rozumieją. Wsypałaś Gordona, wsypałaś — co gorsza mnie, kapujesz? Wyrażam się przecie popularnie — wsypałaś nas, pogrążyłaś raz na zawsze!

LOLA: Ja? Nie zawracaj, bez kawałów. Dlaczego?

PERLMUTTER: Dlaczego? Pyta się dlaczego. Uważaj, chciej mnie zrozumieć! Wyobraź sobie, że ja i Gordon służymy w wojsku, jesteśmy, dajmy na to, młodszymi pomocnikami wicefeldfebla i nagle przychodzi do nas z wizytą feldmarszałek — co mówię! — przychodzi do nas sam Aleksander Macedoński! rozumiesz? A ty go częstujesz pixavonem!

LOLA: To — ten łysy był Aleksander Macedoński? Trzeba mi było od razu powiedzieć! Też się ciebie kawały trzymają!

PERLMUTTER: O wielki Archimedesie! Mów ty z nią, Gordon, ja nie mogę! Ja nie wiem, jak się to robi, mów ty!

GORDON: Mnie jest absolutnie wszystko jedno. Kładę się spać i każę się obudzić w przyszły poniedziałek o tej samej porze.

PERLMUTTER: Ależ przecie tego nie można tak zostawić! Tu trzeba działać stanowczo i roztropnie. Należy znaleźć logiczne wyjście z sytuacji.

GORDON: Nie ruszam się z tego fotelu, niech