Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/193

Ta strona została skorygowana.

czysty; ręce miał duże, trzeci palec prawej zawalany atramentem, twarz jego była sucha, koścista, oczy w pierwszej chwili wydawały się złośliwe, ale przyjrzawszy się, można w nich było dostrzedz nieśmiałość i dziecinną niemal słabość woli.
Imć Niccolo rozwijał w dalszym ciągu swoje teorye, o sile piechoty, zdumiewając Leonarda głęboką wiedzą, śmiałością poglądów, a jednocześnie naiwnem, bezkrytycznem uwielbieniem dla starożytnych. Artysta nie doczekał końca rozprawy, gospodarz zaprowadził go do pokoju, przeznaczonego na spoczynek.

III.

Nad ranem rozszalała się wichura. Przewodnik nie chciał wyruszać, dowodząc, że w taki czas nikt by psa na dwór nie wygonił. Leonard musiał przebyć cały dzień w oberży. Zeszedł do jadalni. Tu mistrz Niccolo tłómaczył młodemu sierżantowi francuskiej artyleryi zapalonemu graczowi reguły, które czerpał w niezłomnych prawach matematyki abstrakcyjnej; stosując te przepisy, można było wygrywać w kości napewno i zwalczać kapryśną fortunę. Wyłuszczał swój system bardzo wymownie, ale za każdym razem, gdy go chciał poprzeć przykładem, nie dopisywało mu szczęście ku wielkiej radości widzów i ku jego własnemu zdumieniu. Pocieszał się, dowodząc, że zastosowanie reguły było mylne. Gdy przyszła chwila płacenia długu, okazało się, że imć Niccolo ma pustą kaletę.
Nad wieczorem z dużemi kuframi, z liczną służbą i zwierzyńcem zjechała, słynna wenecka kurtyzana, Lena Griffa.
Gospodarz zajazdu znalazł się w trudnem położeniu: nie śmiał odmówić tak bogatej i „ustosunkowanej“ damie, a nie miał gdzie ją pomieścić. Wreszcie wszedł w układ z pewnym kupcem z Ankony, który za znaczną obniżką przypadającej od niego zapłaty, zgodził się przenocować w kuźni, pozostawiając swój pokój służbie kurtyzany. Dla niej samej zażądano pokoju, w którym rozgościł się był imć Niccolo z dwoma oficerami francuskimi d’Yves i d’Allegre. Gospodarz prosił ich, aby poszli na noc do kuźni.