Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/199

Ta strona została skorygowana.

— Dlatego właśnie ukarał go tak srogo — tłómaczył kupiec w popielicowej szubie — Don Ramiro zdradził księcia. Nękał lud w jego imieniu, brał na tortury, wtrącał do więzienia, aby jaknajwięcej pieniędzy wyłudzić z nieszczęśliwych. A przed księciem udawał baranka. Sądził, że jego bezprawia nie wyjdą na jaw. Ale przyszła kreska i na niego. Nadużycia doszły do uszu książęcych, a Cezar nie darował swemu ulubieńcowi, ujął się za lud gnębiony. Teraz ci, którzy mają nieczyste sumienia, spuszczają nosy na kwintę, bo widzą, że gniew jego straszny, a sąd sprawiedliwy.
— Umie karcić, umie przebaczać — mówili jedni. — Trudno o lepszego księcia — powiadali drudzy.
— To prawda — przyznał jakiś włościanin. — Bóg ulitował się nad Romanią. Dawniej obdzierano nas ze skóry, podatki były kulą u nogi Od czasu, jak rządy objął książę Cezar — niech go Bóg ma w swojej opiece — od tego czasu możemy oddychać swobodniej.
— Wziął w opiekę wdowy i sieroty — wtrącił stary zakonnik.
— Lituje się nad biednym ludem.
— Nikogo nie krzywdzi.
— O! mój Boże! mój Boże! — wzdychała stara żebraczka, płacząc z rozczulenia. — Niechże go Matka Boska ma w swojej opiece!..
— Słyszycie, mistrzu? — rzekł Machiavel — głos ludu, głos Boga. Zawsze to mówiłem. Tylko z doliny widzi się górę, tylko zstępując wśród pospólstwo, można poznać jego władców.
Zagrały trąby. Zawrzało wśród tłumu.
— To on! To on! Patrzcie! — podawano sobie z ust do ust. Ludzie stawali na palach, wyciągali szyje. W oknach ukazywały się głowy. Młode dziewczyny i mężatki wybiegały na balkony, aby przyjrzeć się pięknemu, jasnowłosemu Cezarowi.
— „Cesare biondo e bello“. Była to rzadka sposobność, albowiem książę nie ukazywał się prawie nigdy ludowi.
Naprzód szli muzykanci, bijąc w cymbały, potem gwardya romańska, potem halabardnicy, wybrani wśród najpiękniejszych młodzieńców, w żupanach w połowie żółtych, w połowie czerwonych.