Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/203

Ta strona została skorygowana.

Od czasu do czasu otwierały się drzwi, sekretarz Agapito wzywał tego lub owego przed oblicze księcia.
Za każdym razem poseł z Rimini budził się, wstawał, a widząc, że nie przyszła jeszcze kolej na niego, wzdychał i zabierał się znowu do drzemki.
Leonard czekał nie dłużej jak godzinę. W uchylonych drzwiach pojawiła się głowa Agapita. Sekretarz skinął na artystę.
Długim kurytarzem doszli do sypialnej komnaty; ściany były wysłane jedwabnym kobiercem, przedstawiającym łowy na dzika. Herbowy byk Borgiów powtarzał się na wszystkich ornamentach. W marmurowym kominie buchał ogień, oliwa, płonąca w lampkach, była zmieszana z esencyą fiołków; Cezar lubił zapachy.
Wedle zwyczaju leżał ubrany na nizkiem łożu, stojącem pośrodku pokoju. Ukazywał się tylko w dwóch pozycyach, albo leżący, albo na koniu. Leżał oparty na łokciu, chłodny, tajemniczy, przyglądał się dworzanom, grającym w szachy, a jednocześnie słuchał raportu Agapita: miał dar skupiania uwagi na kilku przedmiotach jednocześnie. W palcach obracał napełnioną wonnościami, szklaną kulkę, która nie opuszczała go nigdy, również jak mały sztylet damasceński.

VIII.

Przyjął Leonarda z właściwym sobie, czarującym wdziękiem. Nie pozwolił mu ugiąć kolana, wyciągnął do niego rękę i posadził go przy sobie na fotelu.
Wezwał artystę, aby zasięgnąć jego zdania co do planów nowego klasztoru i kaplicy szpitalnej. Książę wznosił je dla uwiecznienia swych miłościwych rządów.
Agapito podał mu ody skomponowane na jego cześć przez Francesca Uberti. Książę przyjął je łaskawie i kazał nagrodzić poetę. A ponieważ żądał, aby mu przedstawiono nie tylko wiersze pochwalne, ale i satyry, więc Agapito wręczył mu utwór neapolitańskiego poety Mancioni, osadzonego w fortecy św. Anioła w Rzymie: nazywał on Cezara „mułem, poturczeńcem, bratobójcą i bezbożnikiem“.