Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

Pewnego dnia Savanarola zaczął rozprawiać o malarstwie, widział w nim jedynie środek umoralniający i uznawał je o tyle, o ile budziło myśli pobożne. To też byłby chętnie spalił wszystkie obrazy świeckie, znajdujące się we Florencyi.
Po tej rozmowie Giovanni miał sny niespokojne. Widział się przy boku Monny Kassandry. Oboje dosiadali czarnego kozła i lecieli w przestworze, na korowód czarownic! Cudna dziewczyna zwracała ku niemu twarz, jakby wykutą z białego marmuru i patrzyła oczyma przezroczystemi, jak bursztyn. Księżyc w pełni oświetlał jej nagie ciało, z którego biła woń upajająca i słodka. Giovanni brał Kassandrę w objęcia, przyciskał ją do serca. „Amore! Amore!“ — szeptała z uśmiechem. Zdało się młodzieńcowi, że leci w przepaść.

II.

Głos dzwonów i dziecięce śpiewy obudziły Giovanna! Wyszedł na klasztorne podwórze i zobaczył gromadkę dzieci, biało ubranych, z gałązkami oliwnemi i krzyżykami w ręku. Były to zastępy „Świętej Armii Inkwizycyjnej“, stworzonej przez Savanarolę, dla przestrzegania czystości obyczajów.
Chłopcy i dziewczynki od lat siedmiu do czternastu przybywały same z prośbą, aby ich zapisano do szeregów. Obowiązkiem tych „żołnierzyków“ było donosić o wszystkich zdrożnościch, wskazywać domy, gdzie grano w kości, takie, w których przechowywano książki zakazane i nieprzyzwoite obrazy, wymieniać nazwiska bezbożników i niedowiarków. Mieli prawo tłuc posągi, ciąć obrazy. Dowódcą owej „Świętej Armii“ był czternastoletni chłopiec, blady, wynędzniały, nazwiskiem Friderico. Dzieci przebiegały ulice miasta pod wodzą zakonników i pod opieką straży miejskiej.
I oto teraz tysiące rączek wymachiwało krucyfiksami i gałązkami oliwnemi i piskliwe głosiki intonowały hymn na cześć Savanaroli. Lumen ad revelationem gentium et gloriam plebis Israel.
Dziewczątka otoczyły przeora i przyklękały, całując mu stopy.