Strona:Dante studja nad Komedją Bozką (Kraszewski) 086.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Chrześcijanie! bądźcie poważniejsi w czynie
Nie jako piórka, które wiatr unosi.
Nie każda woda z grzechu obmyć może,
Macie zakony dwa, Stary i Nowy,
Wodza kościoła, który was prowadzi,
Tego wam starczy na zbawienie wasze.


IV.

Obrazem ruchu planet i porządku niebios, w którym krążą światy, poczyna się pieśń dziesiąta. Poeta pomimo wiedzy prawie wchodzi w sferę nową, w słońce; Beatryx znowu jaśniejszą się staje.
Tu mieszka czwarta rodzina Ojca niebieskiego, Dante dziękczynnie się modli i wyznaje że w téj chwili rozrzewnienia a wdzięczności, nawet o Beatrysie zapomniał. Tysiące świateł, drogich klejnotów, (Ojców kościoła,) splatają się tu we dwa wieńce wśród śpiewów ulatujące w koło siebie. Tu spotyka Dante Alberta Wielkiego, nauczyciela Tomasza z Akwinu, wspomnianego bardzo krótko i samego mistrza anielskiego, który mu jest tłumaczem; tu mieści także Gracijana, Piotra Lombarda, Salomona, Dijonizijusza Areopagitę, nad którego nikt lepiéj nie znał aniołów natury, Pawła Orozijusza, Sewera Boecijusza, autora najpopularniejszego w średnich wiekach dzieła, Bedę itd.
Św. Tomasz wykłada poecie, że opatrzność zepsutemu światu dwóch wodzów zesłała ku poprawie, Franciszka i Dominika. Pochwała Świętego z Asyżu, reformatora obyczajów wieku i żywota zakonnego, nie zda się przesadzoną, kto bliżéj pozna to życie oblubieńca ubóstwa, poety natchnionego miłością extatyczną Boga, rycerza pokory, zaparcia się siebie i cierpienia dobrowolnego. Dante był wielbicielem św. Franciszka, suknią jego zakonu przyodziany zstąpił do piekieł, przepasany jak on sznurem; w niéj miał być pogrzebiony, w niéj — chociaż jéj purpurową barwę nadają, malują go po dziś dzień.
Za drugim wieńców obrotem, znajduje się przy poecie św. Bonawentura, który nuci pieśń pochwalną na cześć św. Dominika. Może być że zbliżeniem dwóch świętych Dante chciał wskazać zakonom założonym przez nich — jak współzawodnictwo ich i rodzaj pewien waśni klasztornych o pierwszeństwo, niegodnemi były prawdziwych zakonników. Mieści się téż tu ubolewanie nad zepsuciem w klasztorach i życiu mniszém. Powracający za nowym obrotem wieńców św. Tomasz wykłada znowu poecie ciemne wyrazy wprzódy wyrzeczone.
Mnóstwo duchów nierozeznanych widzi poeta, przesuwających się przed sobą. Są to róże tego wieńca splecionego z nieśmiertelnych kwiatów. Św. Tomasz tłumaczy mu wątłość i fałeszność sądów ludzkich. Jako przykłady służą Adam, Salomon i Chrystus.

Trafia się często tak z sądy ludzkiemi,
Że z drogi zboczą — czucie rozum splącze,