Strona:Dante studja nad Komedją Bozką (Kraszewski) 091.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

zrównanego kolorytu. Nawet mnodzy illustratorowie Dantego cofnęli się przed tém niezwalczoném zadaniem; mało który z nich, oprócz Flaxmana i ułamkowo Corneliusa, ośmielili się w ślad za Beatrysą i Dantem zapuścić do Empyreum.
W innym języku, inną formą powtórzyć się to nie daje. Sztuka jest za słabą do odtworzenia tego obrazu religijném natchnieniem stworzonego. I nam téż z wzrastającém uczuciem bezsilności, iść daléj przychodzi.
Na progu niebios Dante raz jeszcze odbywa spowiedź, ale już nie z grzechów żywota, z których oczyścił się w przejściu przez Czyściec, których pamięć utopił w Lecie — tylko z wiary, miłości i nadziei. Badają go z kolei o wierze, ten co dla niéj szedł po morza falach, Piotr św., — o nadziei, Jakub, — o miłości, Jan. Jest to rodzaj Credo, w którém są zawarte zasady chrześcijańskie, obleczone szatą poezij, kuszącéj się o ujęcie tego co dla niéj zdawałoby się niedostępném.
Wieszcz oślepiony niebieskiemi blaski, wpatrzony w nie, odzyskuje wzrok od wejrzenia swéj pani i z nią się razem unosi. Tu spotyka Adama, który go woła po imieniu. Imie to ten jeden raz tylko wspomnianém jest w poemacie. Ojciec rodu ludzkiego tłumaczy mu tajemnice pierwotnego bytu, trwanie ziemi, narodziny języków i ich zmiany.
Czujemy już zbliżające się rozwiązanie poematu, zajęcie rośnie, stajemy w progu niebios, u podnóża tronu.
Po Adamie ukazuje się Piotr w postaci pochodni gorejącéj i wyrzeka znowu nad splugawieniem swojéj spuścizny. Wśród tego boleściwego lamentu zaciemnia się blask niebios. Straszny to w istocie obraz i boleśna epoka, która jęk ten natchnęła.
Ale ciemności i narzekanie to trwają chwilę — znowu odsłaniają się niebiosa.

Niebiosa innéj nie mają przestrzeni
Ino myśl Bożą, w któréj się zapala
Miłość, co światy porusza i siła,
Co niemi włada. To światło, ta miłość,
Wieńcem obwodzą je, jak niebo inne
Otacza sfery. Zna to koło jeden
Ten, co się oném opasuje kołem.
Rok jego żadnym nie mierzy się ruchem
Ale jest miarą wszystkich ruchów świata.

Poeta wpatrując się widzi koła jasne obracające się jedne w drugich, pierwsze z nich niepochwyconym leci pędem, drugie i następne idą coraz powolniéj i jaśnieją łagodniéj, w miarę oddalenia od głównego ogniska.
Kręgów tych liczy dziewięć — lik mistyczny.
Beatryx tłumaczy mu to niebo i te koła jasne, mnogość świateł i iskier z nich tryskających. Są to Chóry Serafów i Cherubinów, Trony Bożego widzenia, Cnoty, Państwa i potęgi, Anioły i Archaniołowie. Wykłada potém naturę i upadek aniołów; przeobraża się raz jeszcze