Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/26

Ta strona została skorygowana.

niejszy od niego a nawet odemnie. Pies, jakby rozumiał co do niego mówiono, zwrócił się teraz do Jakóba, oblizał go po ręce a Pawła po twarzy i powoli oddalił się, żeby odnaleźć swego pana.
Moutier, kiedy go gospodyni pozostawiła samego, siedział wsparłszy się łokciami na stole a głowę na rękach i rozmyślał nad tem, czy nie postąpił lekkomyślnie, powierzając dzieci właścicielce oberży.
— Proboszcz rzeczywiście nadzwyczaj ją wychwalał, myślał sobie żołnierz, proboszcz poczciwy człowiek, bo zupełnie wygląda na świętego, nic więc dziwnego, że o każdym mówi dobrze... Chociaż mówił to z pewnem zapałem i przekonaniem, gdy mu oświadczyłem, że te małe sierotki zamierzam oddać tej wdowie, pani Bli... Blicot, Bliudot, nie mogę przypomnieć sobie jej nazwiska. Aha! wiem już, pani Blidot i jej siostrze. Sumienie nakazuje mi, abym się należycie upewnił! Jeszcze mam dość czasu i pójdę od domu do domu, dla wywiedzenia się wszystkiego o tej pani Blidot. Te biedne dzieci są tak miłe i dobre, że byłoby karygodnem przestępstwem powierzyć je rękom niepoczciwych ludzi i uczynić nieszczęśliwemi. Nie, nie, nie chcę taką winą obciążać mego sumienia.
Pozostawiwszy na stole tłumoczek, przywołał kapitana i wyszedł. Naprzód tedy wstąpił do sąsiedniego domu, w którym mieszkał rzeźnik tej wioski.