Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No224 p3 col2.png

Ta strona została skorygowana.

W tej chwili siedziała przy sztalugach oświetlonych jasnem światłem lampy z abażurem.
Klarunia umieściła się na małem krzesełku, tuż obok siostry i szyła sukienkę dla lalki; zmożona jednak robotą, zdrzemnęła się nieboraczka.
Ładna jej główka spoczywała na poręczy krzesła; ciemne loki zakrywały do połowy buzię rumianą, a lalkę trzymała w rączkach.
Walentyna od czasu do czasu spoglądała na uśpioną siostrzyczkę, wzrok jej jaśniał wtedy czułością niewysłowioną.
Dowódca wyprawy i jego podkomendni stali spokojnie przy ogródku otaczającym szalet.
Sta-Pi... nie wydawał żadnego rozkazu.
Łotr nazwiskiem Nitka-Jedwabna, szepnął mu z cicha:
— A toć można się zestarzeć, tak długo stojąc na kulasach... Na cóż czekamy, u dyała?...
—Co ci do tego — odparł Sta-Pi...
— Jakto, więc nie wolno mi się nawet zapytać, nie wolno wiedzieć, żem pomiędzy kolegami?... Niech pioruny spalą takie czasy...
— Czekamy na pryncypała...
— Na jakiego pryncypała?...
— Na tego, co płaci...
— Co nam każe kasztany z ognia wyciągać dla siebie?.. Na tego szykownego faceta, o którymś mi opowiadał?...
— Tak, kolego...
— Nie można żadną miarą zaczynać bez niego?...
— Nie...