Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No224 p5 col3.png

Ta strona została skorygowana.

piekuje się nią nocy dzisiejszej, jutro rano, no i opiekować się nią będzie dotąd, dopóki nie polecisz jej sprowadzić do ziemskiego raiku, w którym miłość czeka na ciebie... No, wynośmy się! Dorożka czeka na ulicy Mozarta, jeżeli nie zechcesz podejść piechotą, zaniesiemy cię do niej, mateczko... Hop! Jazda!
Walentyna, lubo ręce miała związane, wydzierała się z siłą rozpaczliwą.
Sta-Pi powolnie ją ku drzwiom popychał, a w trakcie tego powtarzał tonem adwokata, broniącego złej sprawy z urzędu:
Coż u licha, czemu się szamoczesz, mateczko!... nie udawaj niewiniątka!... To, co się robi, dla twego dobra się robi... Będziesz z tego okrutnie później kontenta i powiesz: „Dia!...“ Bo daję ci słowo honoru, że tu o cnotę twoję nie chodzi!... Marne to życie, gdy niema gotówki... Ja bowiem, ja, którego widzisz przed sobą... znam młodziutkie, bardzo milutkie panienki, znam całe zastępy takich, któreby wszystko oddały, aby się znaleźć na twojem miejscu. Nie udawałyby ceregieli!... Setnie piękny chłopak z tego pana Lionela... Hrabia i hojnym jest bezprzykładnie! Znam go dobrze... pracowałem dla niego w wydziale „płci pięknej“... Przepada za kobietkami!... Polegaj na tem, wymyślaj mu, co ci się podoba... Żądaj, co ci tylko ślina przyniesie na język... Nie odmówi ci nic, ręczę za to... Okrutnie się w tobie zaszłapał... Nie wiem, jak to długo potrwa, ale teraz strasznie jest zakochany... Korzystaj z tego... Potrzeba ci żyć przecie!... Kuj żelazo, póki gorące...