Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No225 p4 col2.png

Ta strona została skorygowana.

Banda rozpierzchła się i nie zacznie działać bez nowego rozkazu... W dodatku musiałem postrzelić paru łotrów, bo słychać było jęki okrutne... Odpowiadam przed panią, za spokój tej nocy... Zamknij pani drzwi za mną i nie gaś światła w swoim pokoju... Połóż obok siebie ten oto rewolwer i użyj go w potrzebie... Nic łatwiejszego w świecie... Patrz pani...
I szybko a zrozumiale objaśnił sierocie mechanizm rewolwerowy.
— Czy pani pojęła? — zapytał.
— Najzupełniej.
— Jesteśmy zatem w porządku. Teraz idź pani do łóżeczka i zasypiaj spokojnie...
— Czyż spać podobna? — powtórzyła Walentyna.
— Czemu nie? Nie jesteśże pani jeszcze spokojną...
— Nie... niepodobna mi zapanować nad sobą... drżę cała... boję się...
— Jeżeli tak i jeżeli koniecznem jest, abym uspokoił panią zupełnie, powiem, z czem się wydać nie chciałem...
— Co takiego, panie?...
— Będziesz pani oto miała dzisiejszej nocy straż przyboczną u drzwi swoich niby królowa... Strażą tą ja będę... Nie wcześniej, aż o świcie wyniosę się z ogrodzenia... a broń mam przy sobie...
Walentyna z rozrzewnieniem ręce złożyła:
— Uczynisz tak; panie Vogel! — zawołała.
— Stanowczo...
— Jakże pan dobrym, jakże zacnym jesteś...