Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No232 p2 col2.png

Ta strona została skorygowana.

cham, Walentyno, kocham goręcej niż przedtem, moje życie tak samo należy do ciebie dziś, jak należało wtedy, gdy oświadczyłem matce, że ciebie z pośród wszystkich wybrałem, że ciebie tylko uwielbiam, że ty córką jej zostaniesz... Chciano rozłączyć nas, odbierając mi życie, i o mało, że się tak nie stało, ale rachuby wroga mojego spełzną na niczem, bo oto żyję i jestem znów przy tobie!... Zapomnij o tych kilku tygodniach strasznych męczarni, Walentyno, zapomnij o nich, jak o śnie okrutnym!... Nie chcę pamiętać, żem cierpiał przez ciebie, chcę wierzyć jedynie, że jasna przyszłość nas czeka... Odpowiedz mi, Walentyno... Wyrzeknij słowo... uśmiechnij się do mnie, najdroższa... a odejdę, aby za godzinę powrócić z matką moją, która cię jak córkę do serca przyciśnie...
Lionel monologował gorączkowo, wydawało mu się, że mówi już do Walentyny.
Umysł, osłabiony po chorobie, halucynacyę brał za rzeczywistość.
Nagle stanął jak wtyty i zachwiał się na nogach, jak człowiek kulą w piersi ugodzony.
Twarz dotąd bladą, pokryła siność trupia, oczy przerażone słupem stanęły.
Stał właśnie przed furtką ogródka, podnosił prawie rękę, by zadzwonić, gdy ujrzał dużą kartę przybitą nad drzwiami, a na niej napis:

„Domek do wynajęcia.“

Jakto! mieszkanie sierot do wynajęcia?...
Zatem panna de Cernay nie mieszka już tutaj?...
Coś strasznego, coś czego odrobić nie można,