Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No254 p4 col3.png

Ta strona została skorygowana.

mnie więc, matko, po raz ostatni, i pozwól odjechać.
— Nie chcę, ażebyś odjeżdżał — zawołała hrabina. — Chcę wiedzieć, co zamyślasz.
— Rozkazujesz mi, abym ci odpowiedział?
— Błagam cię o to.
— Chcesz wiedzieć, jaka mnie przyszłość oczekuje? Dobrze... dowiedz się zatem całej prawdy. Walentyna jest szczęściem mojem całem, żyć bez niej nie chcę i nie potrafię... Przez rok cały, gdym nie miał żadnej nadziei, cierpiałem okrutnie i nie chciałem się leczyć z tego cierpienia, straciłem ochotę do pracy, zbrzydły mi wszystkie przyjemności, nic mnie nie obchodziło na świecie, oprócz ciebie tylko, kochana matko. Dążyłem szybkim krokiem do grobu i cieszyłem się, że znajdę w ziemi spokój, skoro szczęścia nie znalazłem na ziemi! Na bramie cmentarnej, w miasteczku, w którem pułk mój kwateruje, wypisana jest po łacinie sentencya: „Szczęśliwi umarli, bo odpoczywają w pokoju.“ I powtarzałem sobie co chwilę: — Ja także będę wkrótce szczęśliwym, bo także się znajdę niezadługo w grobie! I pokochałem ów cmentarz i odwiedzałem go codziennie.
— Nieszczęśliwe dziecko! — szepnęła hrabina.
Lionel ciągnął dalej:
— Nagle... przed dwoma dniami... szalona mnie radość opanowała... Walentyna została wdową... Wolno mi było na nowo mieć zatem nadzieję... Zmartwychwstałem... odżyłem, poczułem, że