Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No255 p4 col2.png

Ta strona została skorygowana.

— Nie obawiaj się niczego, mój kochany — rzekł pierwszy mąż Walentyny. — Jestem człowiekiem honorowym; jestem wiernym zawsze sprzymierzeńcem i wcale praw ci twoich nie zaprzeczam. Kto przez lat dziesięć z rzędu wytrzymywał ze mną szarugi, grady, śniegi, ten może być pewnym, że gdy mi słońce zaświeci, podzielę się z nim jego promieniami.
— Ślicznieś powiedział, mój przyjacielu! wykrzyknął Karol Laurent z zapałem. — Jesteś doprawdy szczytem wiernego przyjaciela. Zresztą nigdy nie wątpiłem o tobie! Podaj mi rękę.
— Oto jest.
I obaj łotrzy uścisnęli się jak bracia.
Ktoś w tej chwili lekko do drzwi zapukał.
— Fritz, otwórz — zawołał Vogel po niemiecku.
— Ja... Herr Graf — odpowiedział służący, przybierając ponownie pozór flegmatyczny.
Służący hotelowy przyniósł kolacyę.
— O! — odezwał się Vogel do niego — czuję, że zjem daleko więcej, aniżeli myślałem. Proszę jeszcze o pół kurczęcia i butelkę wina burgundzkiego.
Karol Laurent zrozumiał, że to dla niego zamówienie i czułem spojrzeniem podziękował kamratowi. —
Graf von Angelis dodał:
— Potem nie będę już nic potrzebował, wystarczy mi mój kamerdyner.