Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/327

Wystąpił problem z korektą tej strony.

szało poniżenie godności królewskiej, iłem się zatrwożył powszechnem niebezpieczeństwem. Jakoż, kiedy podług zwyczaju przodków naszych, niewolnika przeciw panu na mękach badać nawet me wolno, żeby z holu mimowolnie prawdy nie powiedział, tu się znalazł niewolnik, który na pana, którego imienia na katuszach nawet wymienićby nie mógł, swobodnie skargę podaje.

II. Trwoży mię niekiedy inna okoliczność; lecz że cię, K. Cezarze, gruntownie poznałem, bać się przestaję; bo aczkolwiek ta okoliczność jest nam szkodliwa, mądrość twoja odbiera jej wszelką moc szkodzenia. Jakoż w rzeczy samej, bronić się od zarzutu zbrodni przed człowiekiem, na którego życie oskarżono kogo że się targnąć chciał, jestto, uważane samo przez się, przykre bardzo położenie; niemasz bowiem prawie człowieka, któryby, będąc sędzią zamat hu na swą osobę, nie okazał się przychylniejszym solne, jak obwałowanemu. Ale twój wyższy i rzadki charakter, K. Cezarze, zmniejsza moje obawę; dla tego mniej się lękam sądu twego na króla Dejotara, wiedząc że się oglądasz na sąd ludzki o sobie. Trwoży mnie także sama niezwykłość miejsca: sprawy, nad którą żadna ważniejsza nie przyszła nigdy pod rozpoznanie, bronie między domowemi ścianami, bronię daleko od zgromadzenia licznych słuchaczów, które zazwyczaj wspiera gorliwość mówców. W twoich tylko oczach, w twojej twarzy całe moje uspokojenie: na ciebie tylko patrzę, do ciebie tylko jednego cała się moja mowa obraca. To wszystko każe mi mieć nadzieję, że prawda odniesie zwycięztwo nad fałszem, ale do poruszenia umysłu, do nadania popędu i dzielności wymowie nie jest dostatecznem. Gdybym bronił tej sprawy na placu publicznym, mając ciebie, Cezarze, słuchaczem i sędzią, jakiego zapału nie dodałby mi napływ ludu Rzymskiego? Jakiż bowiem obywatel nie sprzyjałby temu królowi, przypomniawszy sobie że cały jego wiek upłynął na wojnach w sprawie ludu Rzymskiego? Patrzałbym na senat, miałbym przed oczyma Forum, świadczyłbym się nakoniec niebem. A tak przypominając i bogów nieśmiertelnych, i ludu Rzymskiego i senatu dobrodziejstwa dla króla Dejotara, miałbym o czem mówić; co gdy ściany tego domu w szczuplejszych zawarły granicach, i samo miejsce głos mój osłabia, do ciebie należy, Cezarze, któryś bronił wielu spraw[1], wejść w moje położenie i

  1. Cezar podobnie jak inni młodzi Rzymianie zaczai od stawania w sprawach.