Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/378

Ta strona została przepisana.

myślny chciał mnie przekonać. «Zaraz, powiada, po zabiciu Cezara, M. Brutus wznosząc wysoko skrwawiony puginał, imię Cycerona wykrzyknął, i winszował mu odzyskanej wolności.» Dla czego mnie raczej niż komu innemu? żem o tem wiedział? Zważ czy nie ta była przyczyna zawołania mego imienia, że sprawiwszy czyn podobny temu, którym ja był sprawił, mnie raczej niż kogo innego chciał mieć świadkiem, że się ze mną ubiegał o tę samę sławę. Ale ty najgłupszy ze wszystkich ludzi nie pojmujesz, że jeżeli było zbrodnią, o co mnie obwiniasz, pragnąć zgładzenia Cezara, nie mniejszą jest także cieszyć się z jego śmierci? bo jaka różnica między tym, który doradza czyn, a tym, który go pochwala? albo czy chciałem jego śmierci, czym się z niej weselił, nie na jednoż to wychodzi? Jestże choć jeden człowiek, wyjąwszy ciebie i tych, którzy cieszyli się, z panowania Cezara, coby nie chciał zabicia Cezara, lub zganił zabójstwo? Wszyscy więc winni: bo wszyscy dobrze myślący, ile z nich było, zabili Cezara. Jedni nie zdobyli się na tę myśl, drudzy nie mieli odwagi, inni zręczności, nikomu na chęci nie zbywało. Zastanówcie się nad głupstwem tego człowieka, czyli raczej bydlęcia; tak bowiem powiedział: «M. Brutus, którego z należnem uszanowaniem wspominam, trzymając zbroczony puginał, Cycerona po imieniu wykrzyknął: zkąd dorozumieć się trzeba, że Cycero wiedzia o spisku.» Więc nazywasz mnie zbrodniarzem, dla tego że mnie posądzasz żem się czegoś domyślał, a tego, który wzniósł zbroczony puginał, z należnem uszanowaniem wymieniasz. Przebaczam ci tę niedorzeczność w twoich wyrazach, która daleko większa jest w twoich myślach i zdaniach. Wyrzecz nakoniec, konsulu, jak uważasz czyn Brutusów, K. Kassiusza, Kn. Domicyusza, K. Treboniusza i innych, prześpij się, żeby z ciebie wino wyszumiało. Potrzebaż cię ogniem podżegać, żebyś nie zasypiał tak ważnej sprawy? Nigdyż nie zrozumiesz, że ci wyrzec trzeba, czy ci, co ten czyn spełnili, są mężobójcami, czy obrońcami wolności?
XIII. Zastanów się nieco, i zbierz na chwilę swoje myśli jak trzeźwy człowiek. Ja, który jestem, jak sam wyznaję, ich przyjacielem, a jak ty mnie obwiniasz, ich spólnikiem, powiadam, że niema tu środka: oświadczam, że jeżeli nie są oswobodzicielami ludu Rzymskiego, zbawcami Rzeczypospolitej, są więcej niż mężobójcami, więcej niż ojcobójcami; szkaradniej jest bowiem zabić ojca ojczyzny, niżeli własnego ojca. O! mądry i rozważny człowieku! co na to