Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/305

Ta strona została przepisana.
297
AKT CZWARTY. SCENA TRZECIA.

Pierwszy żołnierz. Pójdźmy, dowiedzmy się, czy drugie straże go słyszą.

(Postępują ku drugiej straży).

Drugi żołnierz. Hola! Towarzysze!
Wszyscy żołnierze razem. Co to jest? Co to ma się znaczyć?
Pierwszy żołnierz. To dziwna sprawa.
Trzeci żołnierz. Co słyszycie te raz?
Pierwszy żołnierz. Dążmy w ślady tych dźwięków. Zobaczmy, czem to się zakończy.
Wszyscy. Zgoda! Idźmy!

(Wychodzą).
SCENA CZWARTA.
Tamże. Pokój w pałacu.
ANTONIUSZ, KLEOPATRA, CHARMION i służba.

Antoniusz. Eros! daj pancerz, Eros!
Kleopatra. Spij, noc długa.
Antoniusz. Już dnieje, kurko. — Eros, gdzie kolczuga!

(Eros wchodzi ze zbroją).

Zbudź się, chłopaku, odziej mię żelazem —
Jeśli Fortuna zdradzi mię tym razem,
To że z niej szydzę. — Spiesz się.
Kleopatra. Ja pomogę.
Do czego to?
Antoniusz. Ach, zostaw, nie na nogę!
Ty serce lepiej zbroisz — to mię dusi.
Kleopatra Lecz pozwól, tu! pomagam. Tak być musi.
Antoniusz. A, nieźle; teraz nam sprzyjają wieszcze. —
Daj hełm i tarczę.
Eros. Zaraz.
Antoniusz. Ty śpisz jeszcze!
Kleopatra. Wszak zręcznie to przypięłam?
Antoniusz. Wyśmienicie:
Kto zaś odepnie, ten narazi życie.
Bo tym toporem głowę mu napieprzym. —
Ty krewisz, Eros; patrz, królowa lepszym
Od ciebie giermkiem. Prędzej. — O, kochanie!