Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/225

Ta strona została przepisana.
—   215   —

Eros.  „Wszyscy w odwrocie! nasza jest wygrana!
Skarus.  Grzbiety ich teraz idźmy wodzu siekać
I łapać z tyłu jak trwożne zające;
Wielka to rozkosz zmykających chłostać.
Antoniusz.  Raz ci zapłacę za twój dobry humor,
A dziesięć razy za twoją waleczność.
Idźmy!
Skarus.  Kulejąc, pociągnę za tobą. (Wychodzą).


SCENA VIII.
Pod murami Alexandryi.
(Przy odgłosie trąb wchodzą: Antoniusz, Skarus i armia).

Antoniusz.  W obozie poszli szukać ocalenia.
Leć do królowej z dobrą tą nowiną.
Jutro, nim promień słońca nas zobaczy,
Krwi, co dziś uszła, wylejem ostatki.
Dzięki wam wszystkim! boście wszyscy dzielni,
Każdy z was walczył nie jak w mojej służbie,
Ale jakgdyby własnej bronił sprawy,
Każdy z was męstwo Hektora pokazał.
Idźcie uściskać żony i przyjaciół,
Wasze im dzielne opowiedzcie czyny,
Niech omywają ze łzami radości
Krew waszą zsiadłą, a całują rany.
(Do Skarusa) Daj mi twą rękę. (Wchodzi Kleopatra
z Orszakiem).Tej potężnej wróżce
Powiem, coś zrobił, ażeby jej dzięki
Błogosławieństwem były ci na przyszłość.
Ty słońce ziemi, choć stalą ujętą,
Ściśnij mi szyję, rzuć mi się na piersi,
Abyś uczuła serca mego bicie,
Nawet przez zbroję, w pięknym dniu tryumfu!
Kleopatra.  O panie panów! o dzielności wzorze!
Wracasz więc do mnie z uśmiechem na twarzy,
Chociaż się cały świat na ciebie sprzysiągł?
Antoniusz.  Mój ty słowiku, pierzchnęli przed nami.