Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

Ziemie ma swoje bezrozumnie rządzić,
Że twoim radom zbywa na rozumie?
Troilus.  Bracie kapłanie, wiem, że ci są drogie
Sny i marzenia; podszywasz rozumem
Twe rękawice, a oto twój rozum;
Wiesz, że na zgubę twą czyhają wrogi,
Wiesz, że dobyty miecz jest niebezpieczny,
A rozum każe wszelkie złe wymijać;
Kogóż więc zdziwi, że kiedy Helenus
Zobaczy Greka, jasną jego szablę,
Skrzydła rozumu do pięt swych przyczepia
I jak Merkury ucieka, gdy widzi
Na Jowiszowem czole gniewu błyski,
Lub jak z swej sfery wytrącona gwiazda?
Więc dobrze; skoro mowa o rozumie,
Śpijmy spokojnie, zatrzaśnijmy bramy,
Zajęcze serce dajmy honorowi
I męstwu, jeśli chcą tyć na rozumie.
Przy twym rozumie i twej roztropności
Dzielność upada i blednie wątroba.
Hektor.  Wierzaj mi, bracie, nie warta Helena
Tego, co płacim, aby ją zatrzymać.
Troilus.  Cenę klejnotom sąd nasz tylko daje.
Hektor.  Nie sama wola cenę tę stanowi;
Klejnotu wartość tak w samym klejnocie
Jak w myślach jego nabywcy spoczywa.
Tylko szalonem jest to bałwochwalstwem
Więcej obrzędy, niźli bóstwo cenić;
Tylko dziecinny może kochać umysł
Przedmiot miłości, który nie posiada
I cienia nawet kochanych przymiotów.
Troilus.  Biorę dziś żonę; ma wola kieruje
Moim wyborem, wola podpalona
Przez oczy moje i przez moje uszy,
Sterników między dwóch skał przepaściami —
Woli i sądu — czy będę miał prawo,
Jeśli mój wybór zbrzydzi sobie wola,
Odepchnąć żonę mojego wyboru?