Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/177

Ta strona została przepisana.

wiedz sobie nic o nim, ale idź i przyprowadź go do mnie. (Gdy Pandarus zamierza wyjść, wchodzi Troilus).
Troilus.  Więc czego żądasz?
Eneasz.  Witać czasu nie mam,
Tak jest naglące moje tu poselstwo.
Za chwilę przyjdą: Parys, Deifobus,
Grek Diomedes, a z nimi Antenor
Dziś nam wrócony, a w zamian za niego
Musim natychmiast, nim pierwsze ofiary
W świątyniach złożym, Diomedesowi
Kressydę wydać.
Troilus.  Takie są układy?
Eneasz.  Już potwierdzone przez króla i radę;
Zwłoki nie cierpi żadnej wykonanie.
Troilus.  Jakże mi szczęście moje się urąga!
Idę ich przyjąć. A wiesz, Eneaszu,
Żeśmy przypadkiem spotkali się tutaj,
Żeś mnie nie znalazł w tym domu.
Eneasz.  O, zgoda,
Bo tajemnica natury ode mnie
Nie więcej niema. (Wychodzą: Troilus i Eneasz).
Pandarus.  Czy to być może? Ledwo zyskana, a już stracona? Bodaj dyabeł porwał Antenora! Młody książę gotów zwaryować. Zaraza na Antenora! Ach! czemu też nie złamali sobie karków! (Wchodzi Kressyda).
Kressyda.  Kto tu był stryju, jakie wiadomości?
Pandarus.  Ach! ach!
Kressyda.  O, powiedz, czemu wzdychasz tak głęboko?
Gdzie pan mój? powiedz drogi, drogi stryju.
Co się to znaczy?
Pandarus.  Chciałbym tak być głęboko pod ziemią, jak jestem wysoko na ziemi.
Kressyda.  O Boże! Boże! i cóż się tu stało?
Pandarus.  Proszę cię, wróć do twojej komnaty. Bodajeś się była nigdy nie rodziła! Wiedziałem, że będziesz przyczyną jego śmierci. O, biedny książę! Zaraza na Antenora!
Kressyda.  Dobry mój stryju, błagam cię, na kolanach błagam cię, powiedz, co tu zaszło?