Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/263

Ta strona została przepisana.
—   253   —

Cerymon.  Odbijcie wieko. Powoli! Powoli!
Co za woń słodka!
2 Szlach.  Jak rozkoszny zapach!
Cerymon.  Nic podobnego jeszcze nie wąchałem.
Dobrze; otwórzcie! Wszechmogący Boże!
Co widzę? Trupa!
1 Szlach.  Dziwne wydarzenie!
Cerymon.  Owity w płachty kosztownych jedwabiów,
Balsamowany worami pachnideł!
I jakieś pismo; naucz mnie, Apollo,
Jak je przeczytać. (Czyta).
„Niechaj to pismo ludziom wytłómaczy,
(Jeżeli trumna brzeg kiedy zobaczy)
Że król Perykles złożył tutaj ciało
Swej żony, droższej mu nad ziemię całą.
Uczcijcie grobem, o wy, co znajdziecie
Królewską żonę i królewskie dziecię,
A prócz złożonych tu skarbów w zapłacie
Błogosławieństwo Boże otrzymacie“.
Jeżeli jeszcze żyjesz, Peryklesie,
Serce twe teraz pęka się z boleści!
Czy się to stało tej nocy?
2 Szlach.  Tak myślę.
Cerymon.  O, niewątpliwie, bo patrzcie, jak świeża.
Kamienne serce musieli miec ludzie,
Co ją rzucili falom na igraszkę.
Rozpalcie ogień, a z mojej pracowni
Co prędzej wszystkie poznoście pudełka.
Długie godziny zawładnie czasami
Śmierć nad naturą, ogień jednak życia
Zapala znowu przynękane duchy;
Jak to słyszałem, mąż jeden egipski
Przez dziewięć godzin jak umarły leżał,
A znowu ożył przy mądrej pomocy.

(Wchodzi Sługa z serwetami i ogniem).

Właśnie co trzeba: ogień i serwety.
Muzyka nasza, choć licha i smutna,
Niechaj się ozwie. Daj mi to pudełko.