Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/293

Ta strona została skorygowana.
—   283   —

A mądrym zawsze; powiedz, jeśli możesz,
Kto ta dziewica albo kim być może,
Co mi łez tyle wycisnęła?
Helikanus.  Nie wiem;
Lecz tu obecny Mityleny rządca
W pochlebnych mówił o niej nam wyrazach.
Lizymach.  Nigdy rodziców nie chciała swych wyznać,
A zapytana, płakała w milczeniu.
Perykles.  Uderz mnie, o mój zacny Helikanie,
Zadaj mi ranę, spraw mi jaką boleść,
By szczęścia morze, które mnie zalewa,
Nie przekroczyło śmiertelności brzegów,
Nie utopiło w swojej mnie słodyczy.
O, zbliż się, ojca twojego ty matko,
Wśród mórz powita, w Tarsus pogrzebana,
I znaleziona wśród mórz! Helikanie,
Klęcząc, łaskawym bogom składaj dzięki
Jak piorun głośne. Patrz, to jest Maryna.
Powiedz mi teraz matki twojej imię,
Tylko to jeszcze; nigdy bowiem prawda
Nie może dosyć jasnych mieć dowodów,
Chociaż ja jednej chwili nie wątpiłem.
Maryna.  Wprzód powiedz, panie, jaka twoja godność?
Perykles.  Jestem Perykles, król Tyru. A teraz
Imię królowej powiedz utopionej;
W twej odpowiedzi bądź równie dokładną,
Jak byłaś dotąd w twej całej powieści,
A jesteś królestw dziedziczką i drugiem
Twojego ojca Peryklesa życiem.
Maryna.  Nie trzebaż więcej, by córką twą zostać,
Jak rzec: mej matki imię jest Taiza?
Matka Taiza skończyła swój żywot
W tej chwili, w której ja mój poczynałam.
Perykles.  Wstań teraz, odbierz me błogosławieństwo,
Jesteś mą córką. Podajcie mi szaty.
O, Helikanie, to córka jest moja!
Kleon, jak pragnął, nie zabił jej w Tarsus.
O, ona wszystko, wszystko ci opowie,