góle chętnie przyjmują jego galanteryę. Mały ten urwis, ma niewątpliwie bogaty zasób naturalnego dowcipu, zdecydowany talent do błazeństwa oraz siłę jego wykonania: jest to pajac, tysiącskoczek, wszechurwis na całą okolicę, pod lasem, który zamieszkuje; bez niego żadne chrzciny, wesele, taniec, żadna biesiada, obejść się nie może; wszyscy się bawią jego figlami i przez cały rok się z nich śmieją. Reszta rodziny, ile że dzieci oraz parę dziewek służebnych pozostawiają w domu, składa się tylko jeszcze z dwóch kobiet tęgo zbudowanych, o ciemnym, markotnym wyglądzie twarzy, do czego się zapewne przyczynia pył węglowy, który utkwił w ich twarzy. Przywiązanie wielkiego szpica, z którym rodzina dzieli każdy kęs, spożywany w czasie targu, świadczy mi przytem, że w chacie węglarskiej wszystko idzie uczciwie i patryarchalnie. Mały zresztą ma siłę olbrzymią, przeto rodzina używa go do roznoszenia po domach kundmanom zakupionego węgla. Czesto widziałem, jak go kobiety objuczały dziesięciu workami, ułożonymi w wysoką górę na sobie — on zaś poskakiwał z niemi, jakby żadnego ciężaru
Strona:E. T. A. Hoffmann - Powieści fantastyczne 02.djvu/274
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/7e/E._T._A._Hoffmann_-_Powie%C5%9Bci_fantastyczne_02.djvu/page274-1024px-E._T._A._Hoffmann_-_Powie%C5%9Bci_fantastyczne_02.djvu.jpg)