Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/70

Ta strona została uwierzytelniona.

bót Kazimierza Halicza; że akcje Tow. kolonizacji Sahary są już rozchwytane i stoją bardzo wysoko; że karawana z wielbłądami przybyła już do Algeru i czeka, nabierając nowych sił, na świeży ładunek, by odbyć powrotną drogę do oazy Simreh; wreszcie, że Kazimierz Halicz wyruszy wkrótce z Paryża, i że towarzyszyć mu będzie w podróży główny akcjonarjusz miljoner Leblanc.
Przeczytawszy tę depeszę, zawołał uradowany:
— Wiwat!… niedługo zaczniemy pracę na dobre!… — a zwracając się do Henryka, dodał:
— Wiesz co, mój kochany, że byłoby bardzo dobrze urządzić stryjowi jaką niespodziankę na jego przyjęcie.
— Ale jaką? — spytał Henryk.
— Poleć przyspieszyć wiercenie, — odrzekł Czesław, — odnalezienie pokładów węgla będzie dla niego prawdziwą i miłą niespodzianką…
Zabrano się więc energicznie do pracy. Robotnicy z wytężeniem sił dokonywali wierceń, aż wreszcie tegoż samego dnia, gdy Czesław otrzymał od stryja depeszę następującej treści:
„Wyjeżdżamy jutro wszyscy. Kazimierz Halicz“, — mógł mu nawzajem odtelegrafować:
„Znaleźliśmy węgiel na głębokości 60 stóp. Pokład gruby. Gatunek wyborowy“.