Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.
OCALENI.
W oazie Simreh, po odjeździe Czesława, Stefana i Saida, praca wrzała w dalszym ciągu. Wiercono studnie, wznoszono budynki, a szczególniej wieżę, gdzie mieścić się miały najważniejsze maszyny, których pozostałe części przywieźć miał z sobą inżynier Kazimierz Halicz.
Henryk, przy pomocy pana Józefa, energicznie krzątał się przy pracy, oczekując powrotu Czesława oraz depeszy z Paryża o wysłaniu reszty przyborów i wyruszeniu dyrektora.
Depesza nadeszła wreszcie. Przyniosła ona pomyślną wieść, gdyż brzmiała:
„Jutro z resztą maszyn wyruszam z Paryża. „Liberté“ przewiezie mnie do Algeru. Na trzeci dzień karawana podąży do oazy Simreh. Kazimierz Halicz“.