Strona:Edward Słoński - Wiśniowy sad.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

Otwieram serce zmęczone
miłością, jak słońcem kwiat,
otwieram serce i płonę,
tym ciszom i mrokom rad.

Wyciągam ręce stęsknione.
— Wróć, wiosno, daleka, wróć!
Żelazo jeszcze czerwone,
jeszcze potrafię je kuć!

— Na swoje wiosenne gody,
ująwszy ciężki swój młot,
wykuję jeden dzień młody
i jeden najwyższy lot! —

Sny pod gwiazdami gdzieś wiszą,
sny moje — ptaki bez gniazd,
noc obłąkała mnie ciszą
i mrokiem gasnących gwiazd.