Strona:Eliška Krásnohorská - Powiastka o wietrze.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

„Przeznaczenie albo wiatr, jak chcesz,“ dodała piastunka. „Pytałam go się: czy żyje Drogozor? a on na to: żyje — nie żyje; jest setkami Drozgozorów, a król jest ojcem wszystkich; niech cudze dzieci swą miłością karmi, a wróci mu Drogozora miłość cudzego dziecięcia; to cudze dziecię będzie mężniejsze na duchu, aniżeli bohater, łaskawsze niźli matka, a silniejsze, aniżeli wicher na morzu. To wiedz, a nie powiadaj tego nikomu, tylko jedyny raz jedynéj istocie na świecie, inaczéj wszystko będzie stracone.“
Przy tych słowach wyskoczyła piastunka, pełna przestrachu. „Co czynię!“ zawołała, „jużem to wydała, a więcéj nikomu nie wolno mi tego wyjawić, że Drogozor jeszcze żyje i że go jeszcze można ocalić! Tyś to słyszała, a jeżeli ty go nie oswobodzisz, wtedy biada mi, biada, bo ja będę miała na sumieniu jego zagubę.“ Tu padła na kolana przed dziewczyną, wołając: „Otóż! do czego doprowadziła twoja nieszczęsna ciekawość, a moja gadatliwość! cóż teraz pozostaje innego, jak wysłać cię, abyś szukała Drogozora! O dziewczyno, zmiłuj się, ty, cudze dziecię, bądź mężniejszą, aniżeli bohater; łaskawszą, niźli matka; silniejszą, aniżeli wicher na morzu; idź, puść się na morze, szukaj, patrz, — o idź, a nie dozwól, abym ja biedna rozpaczała! Tyś teraz moją ostatnią, moją jedyną nadzieją!“ I płacząc, objęła stara kobieta kolana biednéj dziewczyny, która drżała na samą myśl, co teraz nastąpi, a jednak poczuwała się do wielkiego obowiązku, który teraz mogła i musiała wykonać sama jedna, choćby miała przy tem zginąć, a nawet nie zobaczyć nigdy ojca i braciszka.
„Pójdę — i to zaraz bez zwłoki!“ zawołała i zaczęła zaraz zbierać swe rzeczy. Piastunka klęczała na ziemi, jakoby bez zmysłów, a dopiero gdy Dosia ubrana i uszykowana żegnać się z nią chciała, przyszła do siebie. I zebrała, co mogła pieniędzy, klejnotów, leczących płynów, świętych relikwii i wszystko, co miała najdroższego, włożyła Dosi w małą szkatułkę na drogę.