Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/450

Ta strona została uwierzytelniona.

duszę swą przesiąkniętą miłością i rozwidnioną wiedzą, zbratali ściśle ze wszystkiem, co żyje na świecie począwszy od króla stworzeń — człowieka, aż do najlichszego robaczka i wątłej trawki wyrastającej z łona żółtej, piasczystej kępiny. Hrabia był jednym z ludzi, dla których nic na ziemi nie jest zbyt małem i uwagi niegodnem. On wielbił słońce we wspaniałym i wysokim majestacie jego; lecz drobna kępina piasku zwieńczona chwiejnem ździebełkiem trawy, zatrzymywała przy sobie wzrok jego rozkochany w naturze, niby słaba i ubożuchna siostra wzbudzająca w silniejszym i bogatszym bracie, tkliwe współczucie i baczne zajęcie.
Takiemito napoiwszy się wrażeniami, hrabia wracał do domu z sercem nawskroś przeniknionem błogą pogodą, z umysłem ukołysanym cudowną harmonją, sród której człowiek gotów jest wszelkie burze zażegnywać słowem miłości, i wszelkie fałsze lub rozstroje tłumić lub kojarzyć zgodą i przebaczeniem.
Przyjąwszy pośpiesznie skromny, istnie spartański posiłek, hrabia zasiadł przed swem biurem, i rozłożywszy przed sobą zdobycze całodziennej swej przechadzki, z prawdziwą lubością zapuścił dłonie w ten gąszcz zielony i woniejący, śród którego płonęły purpurą puszyste amaranty, i jak gwiazdy świeciły śnieżne dioscoraee. Hrabia