Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/475

Ta strona została uwierzytelniona.

Cała śliczna twarzyczka jej rozpromieniła się pół figlarnym, pół rzewnym uśmiechem.
— Panie hrabio! — rzekła, — przechylając nieco główkę w stronę hrabiego — kto mi to wszystko pokaże? kto mi o tem wszystkiem opowiadać będzie?
Hrabia pochwycił drobne ramię, wysuwające się z szerokiego rękawa białej sukni, i przyciągnął do siebie prześliczne dziecię.
— Kto? — powtórzył zbliżając usta swe do jej czoła, — jak ci się zdaje Krysiu, kto wszystko to uczyni dla ciebie?
Krysia stała chwilę przed nim, nieruchoma i mglącemi się oczami wpatrzona w szlachetne jego rysy. Nagle oba ramiona jej owinęły jego szyję.
— Ty to uczynisz dla mnie, — zawołała z wybuchem dziecinnej radości i szczeroty, — bo ty będziesz wkrótce drugim moim ojcem, nieprawdaż?
Hrabia pochwycił ją w ramiona i przycisnął do piersi.
— Tak, — rzekł zcicha, — będę ojcem twej duszy, śliczne dziecię, wypielęgnuję ją jak drogocenną roślinę, wzniosę wysoko, aby w samej sobie posiadała blaski djamentu! — Ewo! — zawołał nagle — droga Ewo! pozwól swej córce nazywać mię od dziś ojcem!
Ewa od kilku chwil zaprzestała wyszywać na pajęczej kanwie blade różyczki i nikłe niezabudki.